Konflikty w małżeństwie
Dzień dobry,
mam na imię Monika i mam bardzo duży problem małżeński. Niestety, z przyczyn obiektywnych nie mogę skorzystać z porady polskiego psychologa, bo mieszkam za granicą. Dlatego proszę o pomoc Panią. Chcę ratować nasze małżeństwo, ale jestem bezsilna, bo nie wiem jak to zrobić. Postaram się żeby mój e-mail był zwięzły i rzeczowy, chociaż tak trudno powtrzymać i łzy i emocje, które mna targają.
Jestem mężatką z trzymiesięcznym stażem. Z moim mężem poznałam się w Internecie w 2012 roku. Ja mieszkałam w Polsce, on za granicą. Mąż jest po rozwodzie i ma z poprzedniego związku dwójkę dzieci, z którymi utrzymuje kontakt. Z byłą małżonką relacje ma bardzo złe, gdyż ona „puściła go w przysłowiowych skarpetkach”. Mąż mówi, że go zdradzała i oszukiwała finansowo. Ja również mam za sobą związki; w tym związek w którym żyłam z moim partnerem, planowaliśmy ślub jednak do ślubu nie doszło. Myślę, że wina leżała po obu stronach, we dwoje to wszystko zepsuliśmy.
Moja znajomość internetowa z mężem na samym początku rozwijała się dobrze. Byliśmy sobą zauroczeni, potem zakochani. Pierwszy raz spotkaliśmy się po kilku miesiącach kontaktu w Internecie i wtedy zaiskrzyło. Wspólne wyjazd uświadomił nam, że jesteśmy sobie przeznaczeni, i że we dwoje znaleźliśmy na swojej drodze drugie połówki (tak wtedy mówiliśmy i myśleliśmy).
Od momentu poznania się z mężem w Internecie, spędziliśmy ze sobą bezpośrednio 26 dni. Potem mąż stwierdził, że chce ślubu, bo ja jestem tą jedyną. I tak się stało - wzięliśmy ślub (minął wówczas prawie rok od poznania się na Internecie). Mąż pracował za granicą i dobrze tutaj zarabiał. Ma tu dom na kredyt. Po pewnym czasie oboje stwierdziliśmy, że taki związek na „dolatywanie nie ma sensu”, i że chcemy żyć razem. W tej sytuacji przeniosłam się za nim za granicę. Mąż ma tutaj znajomych i brata, z którym utrzymuje bardzo silne więzi emocjonalne. Warto dodać, że mąż miał po rozwodzie (7 lat temu) kilka związków, z których żaden nie wypalił. Kiedy mieszkał tutaj za granicą sam, jego rodzice przyjeżdżali do niego na kilka miesięcy w roku. Jego mama zajmowała się wszystkim w jego domu. Ja w Polsce całe życie pracowałam na siebie, byłam aktywna zawodowo, miałam swoje mieszkanie, samochód, nie byłam od nikogo zależna. Miałam mnóstwo znajomych przyjaciół, wyjeżdżałam na wakacje, korzystałam z życia.
Od czasu zamieszkania razem zdarzały nam się kłótnie, ale nie na taką skalę jak obecnie. Od chwili ślubu nasze relacje znacznie się pogorszyły, pojawiło się więcej awantur i sprzeczek. Moim zdaniem na początkowym etapie były one nieistotne. Niedawno poroniłam. Oboje z mężem chcieliśmy dziecka, ale niestety się nie udało. Wydawało mi się, że poronienie nas zbliży do siebie, jednak teraz myślę, że nic takiego nie miało miejsca.
Odkąd przeprowadziłam się do męża za granicę zajmowałam się domem, nie miałam pracy, gdyż moja niewystarczająca znajomość języka uniemożliwia mi zatrudnienie. Mąż początkowo akceptował to moje siedzenie w domu, co oboje ustaliliśmy w momencie mojej przeprowadzki. Początkowo, gdy robiliśmy razem zakupy, niczego mi nie ograniczał, kupował wszystko co chcę. Nigdy nie byłam osobą rozrzutną, co cenił we mnie mój mąż. Początkowo zostawiał mi także jakieś pieniądze na zakupy. Ja zajmowałam się domem najlepiej, jak potrafiłam. Nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że zrezygnuję z samej siebie na rzecz bycia „kurą domową”, ale zgodziłam się na to i było mi z tym dobrze. W maju zaproponowałam mężowi, żebym co miesiąc przelewał mi jakieś pieniądze, abym miała na swoje wydatki, na kawę, na cokolwiek. Mówiłam mu, że czuję się tak, jakbym była żebrakiem. Całe życie miałam własne pieniądze, a teraz okazuje się że nie mam na nic. Mąż stwierdził, że „rzeczywiście mam rację i takie kieszonkowe powinnam mieć, bo sam źle by się czuł w tej sytuacji”. Przelał mi bednarzowo jakąś kwotę. Niestety, w kolejnym miesiącu zmienił zdanie, gdyż stwierdził, że mam z wynajmu mojego polskiego mieszkania 500,00 PLN (pierwsza dzierżawa) i z tego powinno to starczyć na moje przyjemności. Nie interesowało go to, że przez kilka miesięcy nie miałam z czego płacić za mieszkanie, i że moje przyloty z Polski również były na mój koszt. Wkrótce pojawił się kolejny problem - jak się potem okazało, bardzo ważny problem - mąż kazał mi składać przysięgi, że nie mam przed nim żadnych tajemnic finansowych. Robiłam to zgodnie z prawdą. W czerwcu mąż zaproponował mi zawarcie umowy o rozdzielności majątkowej. Twierdził, że mi nie ufa, i że wyszłam za niego dla pieniędzy. Zaczęły się podejrzenia, o to, że nie brałam ślubu z miłości, tylko z innych powódek.
Przy każdej kolejnej awanturze mąż był dla mnie coraz bardziej nie miły. Jego komentarze na temat mojej osoby były wręcz wulgarne. Nie jeden raz podczas kłótni mąż żądał ode mnie zwrotu pierścionka zaręczynowego i obrączki. Mówił mi także, że poprzednia żona tez oddała mu małżeńską i narzeczeńską biżuterię. Podczas konfliktów z ust męża wielokrotnie padały propozycje rozwodu, opuszczenia przeze mnie domu itp. Niestety, w ostatnim czasie doszło także do podejrzeń ze strony męża, że mam kogoś, bo dostałam sms od siostry, którego nie chciałam pokazać. Powiedziałam mu, że mam dość podejrzeń o wszystko i że nie dam sobie wmówić kolejnego oszustwa. Powiedziałam, że ma mi wierzyć, a nie stale oskarżać. Często płakałam z powodu kłótni, myślę, że mąż też to przeżywa też.
Nie chcę się licytować, kto bardziej cierpi. Potrzebuję pomocy, bo chce ratować nasz związek, ale nie wiem jak. Bardzo proszę o pomoc, bo nie wiem, co mam robić, jak z nim rozmawiać.
PROSZEEEEE o POMOC, Monika