• Strona główna
  • Mapa strony

Blog

Trening asertywności - asertywny monolog wewnętrzny

Trening asertywności - asertywny monolog wewnętrzny

Napisała Aleksandra Hulewska 06 marzec 2016   /   W kategorii: Blog

Wczoraj po raz drugi w tym miesiącu musiałam odwołać wizytę w klinice, w której od czasu do czasu robię badania profilaktyczne. Co prawda mieściłam się w akceptowanym przez placówkę 2-dniowym terminie anulowania badań, ale i tak było mi trudno wykonać telefon do recepcji.

W mojej głowie kłębiły się myśli: „Już drugi raz odwołuję wizytę – nie wypada. To niepoważne, zawracam ludziom głowę marnując ich cenny czas. Może jednak powinnam się nagiąć i mimo wszystko tam pójść?”. Dopiero po dłuższej chwili zorientowałam się, co robię. No tak! Zafundowałam sobie antyasertywny monolog wewnętrzny, którym wpędzałam się w wyrzuty sumienia i blokowałam działania zgodne z moimi potrzebami.

Każdego dnia wypowiadamy do siebie w myślach wiele słów i zdań. Psychologowie nazywają ten proces monologiem wewnętrznym. Czasami są to krótkie komunikaty w formie nakazów, zakazów lub instrukcji. Czasem są to komentarze i oceny odnoszące się do tego, co właśnie robimy. Innym razem są to długie wywody, wieloaspektowe rozważania. A jeszcze kiedy indziej – spory, które toczymy sami ze sobą. Część tych wypowiedzi może być źródłem naszej siły, radości i pozytywnej inspiracji. Jednak część odbija się negatywnie na naszych zachowaniach i wyborach.

Treść monologu wewnętrznego ma bezpośredni związek z asertywnością – może nas mobilizować do zachowań asertywnych (jest to tzw. asertywny monolog wewnętrzny) lub przeciwnie – do nich zniechęcać. Antyasertywny monolog wewnętrzny przybiera najczęściej jedną z czterech form:

1. Negatywne przekonania na swój temat – są to arbitralne, nadmiernie uogólnione, negatywne sądy, które działają jak krzywdzące etykiety dyskwalifikując nas we własnych oczach. Przykładem tego typu przekonań są opinie typu: „Jestem do niczego”, „Nie można mnie lubić”, „Jestem głupi”, „Jestem brzydka” itd. Sądy te mijają się z prawdą, ponieważ są zbyt kategoryczne. Nie odnoszą się do konkretnych zachowań, ale oceniają nas całościowo – bez uwzględnienia wyjątków od reguły.

2. Czarnowidztwo – polega na snuciu negatywnych przypuszczeń na temat tego, co może się wydarzyć albo na pewno się wydarzy, jeśli zdecydujemy się zachować asertywnie. „Źle wypadnę”, „Ośmieszę się”, „Odsuną się ode mnie”, „Będą się na mnie odgrywać” – to przykłady tego typu myśli. Ich destrukcyjna moc polega na odebraniu nam możliwości przeżycia czegoś potencjalnie pozytywnego. Zamiast zaryzykować i przekonać się, czy czarny scenariusz naprawdę się spełni, z góry zakładamy negatywny bieg wydarzeń i na tej podstawie powstrzymujemy się od działań zgodnych z naszymi potrzebami.

3. Normy powinności – to nakazy i zakazy, którym uniemożliwiamy sobie asertywne działanie. Wypowiedzi te najczęściej zaczynają się od zwrotów: „Nie mogę”, „Muszę”, „Powinienem”, „Nie wypada”, „Nie należy”, „Nie mam prawa” itp. Przeważnie jest nam trudno znaleźć logiczne uzasadnienie dla tego rodzaju przekonań. Jednocześnie wierząc głęboko, że są słuszne i prawdziwe, nie zadajemy sobie trudu, by w sposób racjonalny zweryfikować ich zasadność.

4. Warunkowa zgoda – to warunki po spełnieniu których przyznajemy sobie prawo do asertywności, np. „Ostatni raz mu na to pozwalam”, „Do trzech razy sztuka”, „Tym razem jej ustąpię, ale jeśli jeszcze raz się tak zachowa, powiem jej, że się nie zgadzam”. Warunkowa zgoda osłabia naszą pozycję, odbierając nam możliwość asertywnego zachowania tu i teraz. Odkładając asertywność na potem, utrwalamy dotychczasowe nieefektywne sposoby działania, co blokuje nasz rozwój i utrzymuje w pozycji ofiary.

Antyasertywny monolog wewnętrzny ogranicza, a nierzadko całkowicie uniemożliwia nam pozostawanie w zgodzie z własnymi potrzebami. Na szczęście możemy wpływać na jego treść. Będzie to wymagało od nas sporego wysiłku, ponieważ konieczna jest zmiana nawyków myślowych, które utrwalały się przez wiele lat. Pierwszym krokiem na drodze do zmiany jest uchwycenie momentu, w którym zaczynamy snuć antyasertywny monolog. Krok drugi polega na zatrzymaniu automatycznego strumienia negatywnych myśli. W kroku trzecim w sposób racjonalny analizujemy sytuację odpowiadając sobie na pytania: „Czy naprawdę mam rację? Czy moje myślenie jest uzasadnione?”. Jeśli ocenimy, że nasze myślenie jest oderwane od rzeczywistości, w kolejnym kroku poszukujemy bardziej racjonalnych proasertywnych wypowiedzi, którymi możemy zastąpić te pierwsze. Ostatnim, szóstym, krokiem jest zaryzykowanie nowych, opartych na nowym sposobie myślenia zachowań.

We wspomnianej na wstępie sytuacji musiałam się zmierzyć z własnym antyasertywnym monologiem wewnętrznym, którego treści można by sprowadzić do zakazu: „Nie mam prawa odwołać umówionej wizyty”. Dopiero racjonalna analiza wszystkich okoliczności pomogła mi zobaczyć, że – po pierwsze – mieszczę się w przewidzianym przez klinikę 2-dniowym terminie anulowania wizyty, a – po drugie – placówka nie wprowadziła ograniczeń w zakresie liczby odwoływanych wizyt w miesiącu, i w związku z tym: „Mam prawo zmienić swoje plany”. Uświadomiwszy to odetchnęłam z ulgą i bez większych oporów wykręcaiłam numer przychodni.

Opisane wydarzenia uświadomiły mi, że mimo wielu lat pracy nad sobą, pisania o asertywności i wspierania innych w rozwijaniu tej kompetencji, nadal zdarza mi się wpadać w stare – antyasertywne – koleiny. To pokazuje, że zmiana utartych schematów myślenia i działania jest zadaniem na lata, a nierzadko na całe życie. Rzecz w tym, by nie przejmować się naturalnymi w tym procesie niepowodzeniami, ale próbować wciąż i wciąż od nowa. Gwarantuję, że za każdym razem będzie odrobinę łatwiej.

Aleksandra Hulewska

Zapoznaj się z regulaminem i dodaj komentarz.